drugiej części, która przepadła bez wieści... Widzimy tam obraz przemiany, jaką Zofja przechodziła:
„...zaczęło się budzić u mnie jakieś żywsze dla rodziny Mickiewiczów uczucie. Najprzód codzienne widywanie Adama, słuchanie go, wywierać poczęło na mnie wpływ konieczny. Kto poznał bliżej Mickiewicza, wie ile razem mądrości, dobroci, czucia głębokiego znajdowało się w jego rozmowie najprostszej na pozór. Słuchając go, coraz więcej uczuwać zaczęłam, że sposób mój życia obecny jest jakiś nienormalny, że znajdując się blisko takiego człowieka, moją powinnością jako Polki i istoty myślącej jest starać się korzystać ze światła jego, a ja przeciwnie dotąd niejako zasłaniałam oczy przed tem światłem. Następnie i z siostrą obcowanie zmieniło pierwsze moje dla niej uczucie: im dłużej z nią byłam, tem wyraźniej wyczytywałam na twarzy jej wyryte cierpienia: widziałam też, jak z wysileniem chodziło koło domu, by o ile możności pełnić obowiązki matki i żony, a widno było że jej sił nie stawało, a nigdy skargi od niej nie słyszałam na los tak ciężki“...
Ten ustęp z zaginionej części pamiętnika nie budzi chyba przeświadczenia, aby cały pamiętnik miał być plotkarskim paszkwilem — za jaki go, niepojętą „metodą naukową“, ten czy ów czeladnik bronzowniczy[1] chce — na nieznane! — przedstawić.
„Ale — pisze Władysław Mickiewicz — panna Zofja tego czulszego usposobienia nie rozciągała bynajmniej do przyjaciół Adama. Kilku z nich wprawdzie u niej łaskę znalazło, innym wypowiedziała wojnę, próbując ich z domu wydalić i wyobrażając sobie, że tem wyświadczy usługę i szwagrowi i siostrze. Chociaż szczerze oddana i pani Celinie i jej dzieciom, wpływ jej często mącił spokój domowy. Dzieci podburzała prze-
- ↑ Patrz Przypisy.