że jego stosunek do Rosji w owych latach pobytu w Moskwie i Petersburgu, musiał być odległy od konwencjonalnych pojęć w tej mierze, wynikłych z przenoszenia wstecz późniejszych stanów duszy. Wówczas Nowosilcow nie był dla Mickiewicza symbolem Rosji, ale przykrym epizodem; wówczas mógł być dlań „naszym cesarzem“ ten sam Mikołaj, który w dwa lata potem stanie „mocarzem jak Bóg silnym, jak szatan złośliwym“, — „synem Wasilowym“, który polską koronę „ukradł i skrwawił“... I dlatego, gdyby nawet przyszło nam się zastanawiać, czy listu do Bułharyna nie trzeba brać jako „wallenrodyczną“ ironję[1], możnaby odpowiedzieć, że nie, tak samo, jak owej przedmowy, mimo że niewątpliwie pisanej na żądanie cenzury, którą przypomina mu zjadliwie[2] w roku 1845 Orzeł Biały (nr. 8 z dn. 15 czerwca 1845 r.) w Paryżu. Oto artykuł tego emigracyjnego pisma:
- ↑ Jeden z najwybitniejszych polonistów pisze do mnie: „List do Bułharyna naturalnie że nie jest „walenrodyzmem“, tylko owocem wiary Mickiewicza w Rosję, wiary którą rozwiał dopiero rok 31“.
- ↑ Jak długo utrzymywały się na emigracji te antymickiewiczowskie nastroje, dowodzi fakt, że kiedy w wiele lat po śmierci poety Lenartowicz miał we Florencji wykłady o Mickiewiczu, otrzymał następujący list:
„Dzieckiem jesteś, jeżeli uważasz Mickiewicza za patrjotę.Cyprjan Norwid“.Lenartowicz przytacza to w liście do pani Bośniackiej, autorki Obrony Częstochowy. (List ten znajduje się w Bibljotece Narodowej w Warszawie).