Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

praszam za moją bezceremonjalność, ale wchodzę na chwilę w prerogatywy owego adwokata). Wogóle prof. Kleiner zajmuje wobec Towiańskiego stanowisko dość niezdecydowane; woli z nim nie zadzierać. Z jednej strony nasuwa mu się, jak mówi: „przypuszczenie, może niezbyt sympatyczne, że Towiański, przybywający do Paryża z nieokreślonemi jeszcze szczegółowo planami i szukający niewątpliwie dróg odpowiednich, zetknął się z nową sektą, że wziął od niej (może w sposób niewiadomy samemu Vintrasowi), nazwę, organizację, emblematy, idee pewne, że wchłonął jej tendencje tak samo jak wchłonął kierunek mistyczny emigracji polskiej“ —
przyczem Towiański przedstawia się w tej ocenie prof. Kleinera jako kombinator, zapożyczający się u owego Vintrasa który fabrykował cud „krwawych hostyj“ zapomocą ukrytej flaszeczki z olejkiem różanym i skończył swoją karjerę w kryminale, z drugiej strony znów prof. Kleiner, rywalizując w tej pokątnej dewocji z prof. Pigoniem, robi z Towiańskiego niemal świętego, wielbi jego współczucie, poczucie odpowiedzialności, umiejętność kierowania innymi i leczenie chorób duszy. Przykłady dowodziłyby raczej, że miał wybitny dar wpędzania w choroby duszy...
Fantazjuje się bez żadnego poparcia, unikając jak ognia skonfrontowania tych fantazyj ze świadectwami współczesnych. Np. ów wzniosły stosunek Towiańskiego do włościan. Pisze się o tem cuda: na jakiej zasadzie? Przeważnie na podstawie własnych oświadczeń Mistrza. Adwokat djabelski miałby wdzięczne zadanie, przytacza-

162