Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.


Osobliwy historyk

Znów muszę „polemizować“. Boże, jak ja tego nie lubię! Ale cóż robić.
Dziwna rzecz. Gdybym chciał uwierzyć, że jestem takim ignorantem, takim dyletantem, takiem zerem, jak mi to ciągle tłumaczą niektórzy moi przeciwnicy, stanęłoby mi na przeszkodzie jedno. Mianowicie ta olbrzymia ilość czasu, żółci i atramentu, jaką moi „wrogowie“ zużywają, aby mnie unicestwić. Tak np. kilkanaście stronic mojej przedmowy do dzieł Mickiewicza, wywołało już całą literaturkę. W „Kurjerze Warszawskim“ byłem wprzód na tak surowym indeksie, że samemu redaktorowi Dębickiemu wrzucono do kosza felieton o Monteskjuszu, dlatego tylko, że omawiał Ducha Praw w moim przekładzie. A teraz ten sam „Kurjer Warszawski“ poświęca memu stosunkowi do Mickiewicza już piąty[1] feljeton! Trzy ostatnie są pióra pana Szpotańskiego. Ręczę panu Szpotańskiemu, że gdyby przedmowę do Mickiewicza napisał on, miałby w „Kurjerze Warszawskim“ tylko jeden feljeton. Pochwalny, ale jeden.

A teraz spróbujmy z chaotycznej irytacji pana Szpotańskiego wydobyć sens. Chodzi o moje ostatnie artykułu mickiewiczowskie w Wiadomościach Literackich. Powiem tedy, skąd się one wzięły. Mam pasję do literatury, taka już moja perwersja. Otóż, napisawszy wstęp do dzieł Mickiewicza, zainteresowałem się nanowo Mic-

  1. I potem jeszcze kilka!
175