Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

Pilchowskiego. Znowu się spóźnił, bo ja mówię, tego samego dnia, to samiutenieczko w Wiadomościach Literackich Nr. 285. Pan S. ocenia surowo mój chwilowy błąd (z którego wyciąga najszaleńsze konsekwencje, np. że ja mięszam Pilchowskiego z Goszczyńskim, że ja pomawiam Goszczyńskiego o przyjęcie prawosławia i tym podobne androny), błąd „za który (powiada) pierwszy lepszy profesor literatury polskiej usunąłby studenta ze swego seminarjum“.
Nie chodzę do seminarjum, więc mi to nie straszne. Ale pan S. we mnie mierzył, a ani wie w kogo uderzył! Zaraz powiem, skąd się wzięła chwilowa omyłka. Brnąc w tym tajemniczym gąszczu, jakim, dzięki „bronzowniczym“ metodom naszej nauki mickiewiczowskiej, pozostały dotąd listy i dokumenty z pewnej epoki, wspomagałem się pracami najtęższych fachowców, między innemi dziełem prof. Kallenbacha Towianizm na tle historycznym. Z tego też dzieła, zanim, wgłębiwszy się w przedmiot, sam doszedłem do odmiennego przekonania, przytoczyłem ten komentarz i to nazwisko. Niech pan S. zajrzy do świeżej (1926) książki prof. Kallenbacha, str. 157: znajdzie tam cały inkryminowany ustęp:

„...to są kamienie probiercze dla braci: na nich pokażą bracia, czy przenoszą ziemię nad Niebo: Adam, Seweryn, Ferdynand, Xawera są, jak powiedziałem, królami tonów przeciwnych tonowi Chrystusowemu“.

Otóż, przy imieniu „Seweryn“, prof. Kallenbach podaje w odsyłaczu: Goszczyński. Niechże więc to pan S. wyjaśnia z prof. Kallenbachem; z czego go tam usunie, czy nie usunie, to już między nimi sprawa.
„Pierwszy lepszy profesor literatury polskiej usunąłby studenta ze swego seminarjum“, orzekł pan S. Nie śmiem się nawet wstawiać za prof. Kallenbachem, bo boję się że moja instancja raczej zaszkodziłaby mu niż pomogła. Bo pan S. strasznie jest na mnie rozsierdzony; dodaje jeszcze:

183