Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

na, zawierająca na czele... sonet do prof. Kleinera. Autor (w r. 1928!) uważa za potrzebne upominać się o krzywdy Słowackiego, który jest poniżany dla Mickiewicza, „jest poczytywany za heretyka i plugawca, za lichego jego naśladowcę, piszącego tylko to, co mu podyktowała nikczemna zazdrość talentu Adama“ etc. Nie wchodzę w sens tej obrony, ale fakt, że mógł się urodzić jej pomysł, i to w tej formie, wydaje mi się dość znamienny. To są bezpośrednie skutki „bronzowości“ Mickiewicza. Bo przecież w literaturze nikt nie jest odosobniony, wszystko się łączy z sobą. Jakże można sobie wyobrazić, aby jeden był z bronzu a inni z ciała? To wielka niesprawiedliwość: w takim razie ten z bronzu musi na każdym kroku tym z ciała guzów ponabijać. Słowacki dotąd nosi takie sińce.
Co do mnie, nietylko nie uważam, aby trzeba było zatajać te rysy anegdotyczne, drastyczne, ale, wyznaję szczerze, rozkoszuję się niemi. Dają wyczuć puls życia pod martwą abstrakcją. Kiedyż np. byłoby się ciekawym życia, atmosfery, jeżeli nie tam gdzie chodzi o człowieka, który wyraził się cały w działaniu, jak Towiański. Zajrzyjmy do którejś z monografij o Towiańskim, znajdziemy piękne rozprawy o kolumnach duchów i t. d., ale jak wstydliwe i ubogie traktowanie materjału życiowego! A teraz wróćmy znów do tych samych pamiętników:

Pułkownik Kamiński dziwne miewał halucynacje, które sprowadzał natchnieniem umysłu swego pobożnemi pieśniami. Miał zwyczaj, a raczej postanowił był sobie dwie godziny dnia każdego wyśpiewywać psalmy Dawida, każąc żonie towarzyszyć sobie na fortepianie. Wyobraził sobie, że wprzód nim był puł-

19