Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

otworzyłam oczy, ujrzałam męża mego krzyżem leżącego na środku pokoju i zanoszącego się od płaczu. Zerwałam się z łóżka, robiłam wszystkie możliwe wysiłki aby go uspokoić, wszystko jednak daremnie, stan tej najwyższej egzaltacji trwał do białego dnia, poczem podniósł się, i głosem stanowczym, jakiego dotąd nie znałam, powiedział: „Proszę cię, ubieraj się jak najprędzej, pakuj rzeczy i przenoś się do hotelu, bo tu ani chwili dłużej nie zostanę“. W pół godziny byliśmy w nowem mieszkaniu i tam dopiero dowiedziałam się o strasznej walce, jaką biedak ten przebył. Otworzywszy oczy na rzeczywistą wartość tego człowieka, uczuł się najnieszczęśliwszym, że go przez kilkanaście godzin wyżej nad Chrystusa stawiał i teraz dopiero jasno przejrzał że cała ta tak zwana święta Sprawa z Mistrzem na czele była nikczemnem obałamuceniem umysłów pragnących się wznieść nad poziom życia zwyczajnego. Obawiając się abym wpływowi temu nie uległa, tak spiesznie zmienił mieszkanie, a nie mogąc się biedaczysko w żalu swoim ukoić, zrobił projekt natychmiastowego pojechania do klasztoru w Einsiedel, położonego o siedem mil drogi na ogromnej górze, gdzie się Matka Boska cudami słynąca znajduje“...

To czytamy w rękopisie Komierowskiej-Norwidowej. Co sądzić o tej relacji i o tych pamiętnikach? Kiedy ukazały się w okrojonej formie w Bluszczu, wydrukowano je głównie dla wspomnień jakie mieszczą o Adamie Mickiewiczu. Wówczas powstała przeciw autorce pamiętnika córka poety, pani Marja Gorecka, co znów spowodowało replikę autorki i redakcji; kwestjonował też ścisłość szczegółów, tyczących Adama, w dziele swojem o ojcu Władysław Mickiewicz. Nie wchodzę tutaj w ten spór, w którym świadectwo najbliższej rodziny też nie zawsze można przyjmować bez zastrzeżeń; zaznaczę tylko, że relacje autorki, tyczące towianizmu i stosunków z nim jej męża, zgadzają się z tem, co znajdujemy w tej kwestji w broszurze, którą wydał bezimiennie jej mąż: Moje stosunki z Towiańskim i z Towiańczykami, Paryż 1856 (mylnie przypisywana długi czas Kołosowskiemu).
Oczywiście, taki dokument nie jest ewangelją; należy go przyjmować krytycznie, zestawiać z innemi świadectwami i innemi

193