Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

znie, ale ja nieszukałam jego znajomości, bo byłam źle o nim uprzedzoną przez jedną młodą Polkę, która mi powiadała, że jest przez niego przyjętą do związku, i że zasadą tego jest, żeby wszystko, co tylko wie, powiedziała tak o sobie jak o drugich, żeby starała się być w towarzystwie i żeby wróciwszy do Niego albo sama albo listownie wszystko mu wynurzyła, żeby każdy list mu zakomunikowała, nawet od kochanka, i do tego przez przysięgę była zmuszoną. — Widziałam niektóre modlitwy, to wszystko bardzo mi nie odpowiadało, — zapytał mnie się Pan Plichta, czy może to powtórzyć, i ja nie miałam nic przeciw temu, ale, żeby to ja była ta osoba, to nie prawda, i pewno tego Pan Plichta nie mógł powiedzieć, tylko każda rzecz kiedy przechodzi z ust do ust jest defigurowaną...

II
13. 12. 1943 (z Paryża)

Gdybym Ci była pisała wczoraj rano, byłabym Ci napisała, że myślę, że Marinia może ujdzie Towiańszczyźnie, ale po wczorajszej z nią rozmowie mam moralne przekonanie, że już jest tak daleko, że trudno ją ochronić. — Wszystkie ich (Towiańczyków) zdania podziela z uniesieniem, rozumie ich, w(e) wszystkie ich śmieszności nie wierzy, a zawsze cytuje brata, nie można jej tyle mówić jak w innym przypadku. — Wczoraj chciałam ją tym przekonać, że ona dlatego jest w sądzie parcialną, że brata kocha, wysoko jego umiejętność sądzi, więc przypuścić jest jej trudno, żeby był w błędzie; na to mi odpowiedziała — o nie, ja z uprzedzeniem tu przyjechałam przeciw towiańszczyźnie, ale teraz się przekonuję i rozumiem co to jest, zupełnie o mego brata jestem spokojna. — Wybiera się w tych dniach do Mickiewicza — smutno mi na sercu, bo chciałabym była, żeby nie pod tym urokiem tam była poszła, teraz ulegnie nieomylnie, to jest pewne, że to jej w niczem nie zmieni co do charakteru, ale jeżeli z czasem uzna, że była w błędzie, będzie jej przykro — to co piszę, tylko dla Ciebie i do Ciebie piszę, bo może się mylę, co daj Boże...

196