dobrego, zyskać u ogółu imię prawych obywateli, nie zaś odbierać tytuły i zaszczyty od nienawistnej sobie władzy.
Wracam teraz do matki mojej. Zdawało się jej przeznaczonem nie wyjść zamąż; w liczbie tych, co się o jej rękę starali, umarło dwóch młodych ludzi, z którymi kolejno zaręczoną była. Po kilku latach pracowitego ale błogiego przy matce życia, została sierotą. Wtedy, nie myśląc już o zamęściu, poznała człowieka, w którym znalazła odpowiedniego jak dla wieku, jak charakteru dla siebie męża. Szczęśliwe, ale niedługie było rodziców moich pożycie.
Nadmieniłam, że majątek ojca krótko przed jego śmiercią różnemi stratami mocno nadwerężony został; śmierć ojca nowe sprowadziła straty — tak iż matce mojej pozostał fundusz zaledwie wystarczający na skromne utrzymanie domu; a ona myślała nietylko o wyżywieniu i odzianiu siebie i czworga dzieci, ale pragnęła tym dzieciom zapewnić nienaruszalny majątek — wykształcenie staranne serca i umysłu. Dla osiągnięcia tego celu musiała naprzód pomyśleć o powiększeniu funduszów swoich — postanowiła więc rozpocząć na nowo zawód nauczycielski. Było to powtórne w jej życiu poświęcenie — może nawet większe od pierwszego — bo czyż nie uciążliwiej być musiało kobiecie w latach dojrzałych i po zakosztowaniu życia wygodnego, oddawać się pracy fizycznie męczącej? Wspomnieć jeszcze muszę o okoliczności drobnej niby ale świadczącej, jak dalece matka moja bezinteresowną i szlachetną była, i jak ją oceniać potrafiono. Spadek po moim ojcu, nader szczupły, jak już powiedziałam, uszczuplonym jeszcze być miał przez spłacenie części, przypadającej na troje dzieci z pierwszego małżeństwa. Do masy tego spadku nie należała znaczna ilość sprzętów domowych kosztownych; matka moja nie korzystała z prawa jej służącego, by zatrzymać te przedmioty, — a co więcej dołączyła do masy wszelkie od męża otrzymane podarunki w klejnotach, których wartość znacznie powiększyła ogół spadku, uszczuplając część na nią przypadającą. Pasierbowie matki, zanim czyn ten jej prosty a jednak szlachetny wiadomy im był, zdali się byli nieograniczenie na nią nie żądając żadnych tłomaczeń co do stanu majątkowego po ojcu pozostałego; wszakże matka moja mieć chciała by wszelkie prawne formalności dopełnione zostały i ściśle tego dopilnowała. —
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.
208