Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaciółki mojej, która niedawno w licznem towarzystwie opowiadała ten wypadek. Powtórzono też jej uwagi o mnie złośliwe, a niekorzystne dla niej samej, bo dowodziły niechęci dla przyjaciółki z lat dziecinnych; kuzynka objawiała o mnie zdanie, jako znająca mnie lepiej niżeli ktokolwiek inny; mówiła, że pogląd mój na świat i życie jest skutkiem egzaltacji, a moja oziębłość i obojętność na oddawane mi pochwały, dowodem zarozumienia o sobie; — że, pomimo pozornej obojętności, bardzo mi pochlebiają oznaki uwielbienia, a na dowód przytoczyła historję o pojedynku, dodając, iż opowiedziałam ją jej przy pierwszem widzeniu się po powrocie z zagranicy. Darowałabym jeszcze zdanie o moim charakterze, ale oburzyło mię kłamstwo, jakiego użyła na poparcie swego zdania; prawda, że opowiedziałam jej ów wypadek przy pierwszem widzeniu się, ale uczyniłam to odpowiadając na jej pierwsze zapytanie, gdy, odosabniając się ze mną, zażądała wiedzieć co mi się zagranicą najciekawszego wydarzyło: „Iluż tam baronów kruszyło lance z twojej przyczyny?“ zagadnęła wówczas. Ja, chociaż bardzo zadziwiona że kuzynka coś podobnego zdawała się uważać za rzecz najciekawszą w podróży, opowiedziałam jej ze śmiechem ową historję pojedynku; — zabawiło mię, iż mogłam w ten sposób odpowiedzieć na jej zapytanie, bo nietylko pojedynek miał mieć miejsce, ale wyzwanie poszło od barona. Gdyby nie zapytanie kuzynki, niezawodnie anibym była pamiętała opowiedzieć jej kiedykolwiek to wydarzenie — a gdyby nie brzydkie z jej strony nadużycie zaufania mojego, nie byłabym jej może nigdy poznała do ostatka; teraz zrozumiałam, że w postępowaniu jej względem mnie była pobudka ukryta, że sama różnica wyobrażeń nie mogła sprowadzać u niej prócz oziębienia dla mnie tej złośliwości i niechęci, jakich dowody byłam zauważyła od powrotu z zagranicy; przypomniałam sobie teraz niejedno jej słowo niby zniechcenia rzucone, uwagi niektórych osób o mnie, powtarzane mi przez nią. Były to uwagi pochlebne; często dowodziły, że miano mnie za wyjątkową dziewczynę; — ale w tonie kuzynki, gdy mi powtarzała te zdania, była jakaś gorycz, jakiś przymus, które mnie zawsze uderzały, chociaż wytłomaczyć tego nie umiałam. Zauważałam też była, że, gdy mi podobne rzeczy mówiła, poglądała na

231