Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

pojmiemy ich nigdy...“ oto elokwencja iście „obchodowa“, dziwna cokolwiek w piśmie — jak Pamiętnik Warszawski — poświęconem literaturze. Bo jak połączyć to stanowisko z istotą nauki, która szuka jedynie prawdy i nie może przyjąć ani frazesowych uproszczeń, ani zgóry narzuconych konkluzyj?
Z tego stanu wynika, zdaje mi się, sprzeczność: mianowicie że jedną drogą idą oficjalne frazesy kultu, a drugą — dość nieśmiało — krytyczne badania; nie łączy się tych dwóch rzeczy razem, nie stapia się ich w jedno. Dokumenty zostają w zakrystji, a msza odprawia się przy ołtarzu. Dlatego, ze wszystkich naszych pisarzy, Mickiewicz jest postacią najmniej może znaną. Raz po raz, kiedy się trafi na współczesne świadectwa, uderzają rysy, nie mające nic wspólnego z tradycjonalnym posągiem. Co jest pomniejszaniem a co powiększaniem, co jest ożywianiem a co utrupianiem poety, to kwestja, która niech pozostanie sporną, skoro nie możemy się co do tego pogodzić; na razie poprzestańmy na stwierdzeniu, że szereg przyczyn składał się na to, aby pisarz ten był najwięcej badany a najgorzej poznany.
Dziś pozwolę sobie posunąć się jeszcze dalej i wskazać na szczególną okoliczność, dla której wiedza nasza o Mickiewiczu już u samych podstaw musiała być skrzywiona i upośledzona.
Zważmy, jakiemi kolejami idzie zazwyczaj poznanie człowieka i pisarza. Umiera wielki pisarz: dzieje się rozmaicie, puścizna jego — skupiona lub rozprószona — dostaje się w ręce mniej lub więcej powołane. Od tych rąk zależą często losy pośmiertne pisarza. Długi czas

26