Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

zimnym i suchym tonem, że nasz rachunek nie tak jest prosty; że jej się odemnie należy nie za dwa miesiące ale za pół roku zapłata. Tyle bezczelności zrazu zdało mi się niepodobieństwem; odrzekłam że nie rozumiem; ale gdy pani T. dalej zimno a stale obstawała przy swojem, dodając iż mię o tem już temu dni kilka uprzedziła, oburzyłam się i zapowiedziałam, że bez odwołania się do sądu trzeciej a doświadczonej w tym względzie osoby, nie zastosuję się do żądania pani T. Wtedy przyszli zawołani ludzie dla zabrania rzeczy; pani T. im nic z miejsca ruszyć nie dozwoliła, mówiąc iż moje rzeczy zatrzymuje w zakład za należne jej odemnie pieniądze. Ja, do reszty obruszona, tej chwili wyszłam i udałam się po radę do Lipińskich; oni bez wielkiego zadziwienia przyjęli tę wiadomość, mówiąc iż to nie pierwsze tego rodzaju zajście w Dreznie między cudzoziemcami a miejscowymi; że ci ostatni najwięcej korzystają z polskiej dobroduszności lub niedbałości w interesach; zawczasu też zapowiedzieli mi Lipińscy, że nic nie wskóram z panią T., która widać naprzód już ułożyła sobie plan postępowania, chybabym wzięła adwokata za pośrednika. Ja tak byłam rozjątrzona, a razem przekonana o nieuczciwości postępku pani T., że przez samą miłość prawdy postanowiłam rzeczy dochodzić nawet na drodze prawnej. Lipińscy wskazywali mi znanego sobie z prawości adwokata i niebawem poszłam do niego. Po wysłuchaniu mnie adwokat odpowiedział odrazu, że widzi w sprawie mojej dwie rzeczy na moją niekorzyść; naprzód że mam do czynienia z nieuczciwymi ludźmi (bo on ze słyszenia też znał rodzinę T.); potem że nie mam żadnych na piśmie dowodów na swoje poparcie. Dodał jednak, że nie wątpi o wygranej dla mnie, gdybym przysięgę wykonała, bo tego strona przeciwna zażądać może; ja z czystem sumieniem przysiąc mogłam, iż nie było żadnych między mną a panią T. układów; jednak wolałam nie dopuścić tej ostateczności i upoważniłam adwokata, by w mojem imieniu polubownie rzecz ułożył; ja nie chciałam już i widzieć rodziny T., a mianowicie matki; więc uprosiłam tego pana, by sam tam poszedł dla zagodzenia sprawy, chociażby z pewną z mej strony pieniężną ofiarą. W parę godzin wrócił adwokat, i wręcz mi powiedział, że nic niema do zrobienia z panią T., — że ona rzecz do ostateczności doprowadzić zechce; a chociaż powtó-

260