Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/270

Ta strona została uwierzytelniona.

ciągnąc dalej, zbliża się do biórka, które ja po śmierci Celiny byłam na mój użytek obróciła; wybiera Adam różne jakieś stamtąd pisma — a że zdaje się zapominać o mojej obecności, odzywam się po chwili: „nic będę panu Adamowi przeszkadzać, tylko przypominam o godzinie...“[1]
„A prawda“ — przerywa mi znów Adam — „muszę nakręcić zegarek“ — i wyjmuje z biurka jakiś zegarek stary. — „A-ale niema kluczyka — nie masz ty swojego?“ — podałam mu kluczyk od mego zegarka, a skoro tamten nakręcił, i skinął mi głową jakby żegnając, zwróciłam się ku drzwiom do wyjścia; tutaj marzenie zatarło się, ale usłyszałam przez sen dzwonienie kilkakrotne, i obudziłam się jakoś niespokojna; teraz już na jawie usłyszałam dzwonienie — zadziwiłam się mocno, bo jeszcze bardzo było rano — jeszcze ciemno było na dworze; smutne przeczucie serce mi ścisnęło — była to wiadomość o przybyciu zwłok Adama. — Sen ten cały dziwny — ale uderzył mię w nim szczególniej ustęp o zegarku; — już w pierwszym śnie były zegarki i wzmianka o jakiejś oznaczonej godzinie; po tym czwartym śnie, miałam jeszcze sen o Adamie i znów o 2-ch zegarkach — ale tego snu nie zapamiętałam jasno. Następnie w parę miesięcy, gdy z dziećmi wyjechałam do S-t Germain, pierwszej tam nocy śnił mi się Adam.

Sen 5-ty, St. Germain 1856

Jestem w St. Germain — niby tylko co przybyłam do mieszkania; wchodzi Adam z paroma osobami, których nie rozpoznaję; — „Dobrze, żeś tutaj przybyła“ — rzeknie Adam do mnie — i zaczyna coś dalej mówić o przyszłości — o Napoleonie ja słucham, ale w duchu nie jestem przejęta mową Adama — on jakby to dostrzegł, powiada do mnie: „ty pójdziesz ze mną.“ — „Ależ nie zdołam“ odpowiadam. — „Musisz“ odrzekł Adam z taką siłą i powagą w spojrzeniu i geście, że jakiemś nowem tchnieniem ożywiona, postąpiłam ku niemu — i znikło widzenie, a ja obudziłam się pod wpływem jeszcze tej siły Adama.


  1. Miałam ja zwyczaj Adamowi mówić gdy był czas iść do bibljoteki.
269