Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazwisko Mickiewicza było dla jego syna atutem politycznym, było Pismem świętem, było orężem w rękach tego ruchliwego i ambitnego człowieka, który wszak nie całe życie był owym dobrodusznym staruszkiem, opowiadającym anegdoty, jakiego znali wszyscy w Paryżu. I dodajmy jeszcze, że narodowe znaczenie poety umacniało jeszcze jego syna w tych naturalnych apologetycznych tendencjach. „Ja i Ojczyzna to jedno“, powiedział wszak wieszcz. Stąd wiedza o nim, wiara w niego stały się składową częścią patrjotyzmu, a wiadomo jak drażliwy musiał być patrjotyzm w czasie niewoli.
Wszystko to są rzeczy zupełnie zrozumiałe, ale bardzo odległe od atmosfery badań naukowych. Dom Władysława Mickiewicza, jego pracownia, były kuźnią religji Mickiewicza raczej niż nauki o nim. Później, gdy nadzieje polityczne zamarły, salon sędziwego Władysława Mickiewicza w Paryżu był kryptą żałobną, gdzie paliło się wieczne światło przy ciele poety. Każdy, kto tam wszedł, miał uczucie czegoś grobowego. Charakterystycznem było, iż każdego nowego gościa uprzedzano, że byłoby wielkim nietaktem wymówić tam imię Słowackiego...
Otóż trzeba stwierdzić jedno, na co nie dość zwraca się, mojem zdaniem, uwagę: mianowicie że ten warsztat Władysława Mickiewicza, tak odległy z natury rzeczy od czystych pojęć nauki, był przez długie lata centralą wiedzy o Mickiewiczu, był głównem jej archiwum. Władysław Mickiewicz rozporządzał nietylko żywą tradycją, ale największą ilością dokumentów: on był tym filtrem, przez który przechodziło prawie wszystko.

30