Zaznaczam jeszcze raz, to wszystko co mówię, to nie zarzut wobec zasłużonego człowieka, który tak godnie przepędził życie w służbie pośmiertnej wielkiego ojca. Przeciwnie, uważam za rzecz naturalną — mimo że skądinąd dla nauki jakże opłakaną! — jeżeli Władysław Mickiewicz stosował wobec dokumentów zasady rodzinne, dynastyczne, patrjotyczne — w ówczesnem rozumieniu! — a nie czysto naukowe. I nie powinno nas zbytnio dziwić, jeżeli w niewydanym liście (rękopis Zakł. Nar. im. Ossol. III, 3656; z tegoż zbioru rękopisów wzięto listy Władysława Mickiewicza i pani Capelli) Artur Wołyński odmawia wręcz Władysławowi Mickiewiczowi użyczenia cennego dokumentu i pisze: „nikomubym nie powierzył rękopisu, nawet kochanemu Panu, bo cię ludzie obwiniają, że dokumenta fałszujesz przez obcinanie i przerabianie ustępów, które ci się nie podobają, że dokumenty pożyczone do odpisania zatrzymujesz a właścicielowi oddajesz udatne fac-similia z nadwerężonym tekstem, że w swoich publikacjach naciągasz jedne fakta, inne zupełnie pomijasz milczeniem“... Wszystko to, co byłoby najcięższą zniewagą dla człowieka nauki, jakże inaczej musi się przedstawiać, skoro ten piastun dokumentów i wiedzy o poecie jest jego rodzonym synem, a Mickiewicz nie zwykłym przedmiotem badań, ale świętą Arką narodu!
Ale trzeba nam bliżej przedstawić historję dokumentu, który wspomniałem, a historja ta może nam posłużyć za poważne memento. Dokument to w istocie pierwszorzędnej wagi; jest nim nieznany Pamiętnik Zofji Szymanowskiej, później żony Teofila Lenartowicza.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.
31