Zofja Szymanowska, przyrodnia siostra Celiny Mickiewiczowej, spędziła w domu Mickiewiczów w Paryżu kilka lat i spisała pamiętnik, którego celem było — jak mówi — „zebranie wiadomości dotyczących wielkiego rodzinnego pisarza“, zwłaszcza „z pewnej zagadkowej epoki w życiu tego człowieka“. Po śmierci Zofji Lenartowiczowej, pamiętnik dostał się do rąk J. I. Kraszewskiego; potem, częściowo czy w całości, znalazł się w rękach Artura Wołyńskiego, uczonego i działacza dla sprawy polskiej we Włoszech. Jakie zresztą koleje przechodził rękopis, który kilkakrotnie wędrował z rąk do rąk, trudno jest dziś ściśle określić. O istnieniu tego pamiętnika swej przyrodniej ciotki wiedział Władysław Mickiewicz, i — zaniepokojony mocno jego domniemaną treścią — rozwinął wszelkie starania, aby go dostać do rąk. Miałem sposobność czytać i skopjować arcyciekawą korespondencję toczącą się dokoła tego Pamiętnika: widzimy tu niejako Władysława Mickiewicza przy robocie, widzimy jego usilność i zabiegliwość celem uzyskania dokumentów, nie zawsze — zdaje się — poto, aby je zachować i utrwalić...
Oto list Lenartowicza do Artura Wołyńskiego:
Szanowny i kochany panie Arturze!
W tej chwili odbieram list od p. Wł. Mickiewicza, który, zatrwożony wiadomością — nie wiem skąd powstałą, — o zamierzonem wydaniu przez drogiego Pana dzienniczka, pozostawionego w papierach po ś. p. żonie mojej, Zofji, pozostałych, w którym obawia się czy się jakie skandale ubliżające pamięci