Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Bronzownicy.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

dzinę podejrzenie u władz; kiedy Zofja zaczęła czytać jego utwory, lektura ta wprawiała ją w stan egzaltacji; nie utwory miłosne, bo w tych, jak pisze, nigdy nie znajdowała upodobania: „Miłość kochanków, gdy się po raz pierwszy nad tem uczuciem zastanawiać zaczęłam, wydała mi się rodzajem szaleństwa“; natomiast utwory patrjotyczne Adama przejmowały ją do głębi. Jego samego osobiście nie znała; siostrę zaledwie że pamiętała z epoki swego dzieciństwa.
Obszernie opisuje swój pierwszy pobyt z matką w Dreznie, i postanowienie wyjazdu zagranicę po śmierci matki i następny pobyt w Dreznie. Po jakimś czasie, znawcy, oglądając jej prace, radzili jej, aby opuściła Drezno, gdzie już więcej niczego się nie nauczy, natomiast aby udała się do Paryża i do Włoch. Skoro kilka osób wyraziło to zdanie, uwierzyła, że „to musi być słuszne“, i po pewnym namyśle zaczęła się starać o paszport do Francji, mimo że miała wrodzoną niechęć do Paryża i raczej byłaby skłonna udać się do Włoch.
Tu zaczynają się karty, na których dziennik wchodzi w istotną materję swego przeznaczenia: styczność z domem Mickiewiczów. Niestety, natychmiast się urywa, a raczej brak nam dalszego ciągu. Te karty przepiszę z dziennika w całości. Opisuje tedy Zofja Szymanowska, jak,

pomimo tę niewytłumaczoną do Paryża antipatję, postanowiłam tam jechać jako do ogniska wszelkiego ruchu intelektualnego, a mając tam siostrę, pomimo iż jej właściwie nie znałam (gdyż ona, opuszczając kraj dla zaślubienia Mickiewicza, odjechała mnie dzieckiem małem), przecież osądziłam za rzecz najprostszą przy

46