Co się tyczy pisma dla siostry Ksawery, Mistrz nie nastawał już w jednym z późniejszych listów na urzędowe jego ogłoszenie braciom.
Mistrz nie znalazł żadnego brata gotowym, nie wyłączając nawet brata Adama...
Oto co można z łatwością znaleźć w szacownych, a tak zdumiewająco mało dotąd wyzyskanych rękopisach bibljoteki rapperswylskiej. Odsłania się nam rąbek życiowych spraw Koła: bo przecież ci ludzie żyli, żyli, i to codzień... I to jest dopiero pełny towianizm: splot rzeczy ważnych, które zresztą dzieją się najczęściej nie z natchnienia Mistrza, i drobiazgów, w których lubi on widzieć rzeczy najważniejsze.
Oto macie, jeżeli chcecie, inną relację Goszczyńskiego, inną próbkę doniosłych Spraw, jakie zaprzątały Mistrza:
Dzień straszny: ogromny atak złego na braci przez Marję i Ernesta.
Około 8-mej rano Służba Mistrza z nimi: oboje wygnani przez Mistrza; ona jako szatan wcielony, on jako niewolnik jej piekła.
Około 9-ej rano Amelja podała mu rękę w rozmowie. Mistrz nadszedł na to i zgromił ją w gniewie, w jakim go jeszcze nigdy nie widziałem. „Jakto! podałaś rękę braterską niewolnikowi piekła? Ty chcesz zbawić Polskę, a łączysz się z Piekłem? Kiedy mu dałaś rękę twoją, to ja ci mojej nie podam. Jesteś nikczemna. Precz! Idź natychmiast do kościoła i przebłagaj Boga“.
Cały ten czas do wyjazdu Mistrz był nadzwyczaj groźny. Wyjeżdżał po 10 rano. Siedział w powozie, kiedym go żegnał i to mi powiedział: