ważniejszych sprawach Kościoła, tyczących sakramentu.
Kościół nie zna rozwodu; wiem; ale uznaje i stosuje coraz częściej unieważnienie małżeństwa. Otóż, ta rama wydaje mi się dość szeroka, aby w nią uczciwość i prawda mogły się zmieścić. Dziś praktyka jest taka: dwoje ludzi, którzy, z takich czy innych powodów żyć z sobą niechcą lub nie mogą, postanawiają się rozejść; idą do kapłanów z prośbą o pomoc i uzyskują (gdy mają odpowiednie fundusze) unieważnienie małżeństwa. Ale jak, na jakiej zasadzie? Kościół nie powiada: „to małżeństwo jest złe, jest nieszczęśliwe, jest gorszące, więc je rozwiązujemy“; ale sięga wstecz, stara się znaleźć w niem od początku pozór nieważności, szuka niezapalonej świeczki przy ołtarzu, stwierdza, wbrew prawdzie, że małżeństwo „nie było dokonane“, szuka świadków, przyjmuje fałszywe przysięgi, słowem, szerzy (mimowoli i z bólem w sercu zapewne) fałsz i zgorszenie. Otóż, pozostając na gruncie nie rozwodu, ale unieważnienia, nie widzę dlacze-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Dziewice konsystorskie.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.