- nie powoływał się na mnie. Serdeczne pozdrowienia, z wyrazem podziwu i sympatji.
- nie powoływał się na mnie. Serdeczne pozdrowienia, z wyrazem podziwu i sympatji.
Wyrazy sympatji. Owszem. Zewsząd płyną ku mnie wyrazy sympatji pocichu, a gromy oburzenia padają głośno. Jestem wciąż jak te dziwka, którą się szczypie w udo w gabinecie, a nie poznaje się jej na ulicy.
No i „polemika“. Ach! Och! Abonuję się w Informacji Prasowej Polskiej, więc codzień lub co drugi dzień otrzymuję paczkę obelg, porcję nienawiści wyzianą przez ludzi skupionych pod sztandarem miłości bliźniego. Przywykłem do tego jak do rannego masażu. Radzę wam, abonujcie się w Informacji Prasowej Polskiej. Obiecałem jej reklamę pięć lat temu, dopełniam obietnicy.
Za to listy bywają bardzo pokrzepiające. Niema dla pisarza milszej rzeczy niż ten kontakt z Nieznanem, niż te sygnały dochodzące z mroku, z nowych lądów. Oto, co pisze mi nieznajomy starzec:
- „Szanowny Panie!
- Odczytałem w Przeglądzie katolickim wymyślanie na pana z powodu jego recenzji dramatu Jadwiga.
- „Szanowny Panie!