Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/107

Ta strona została przepisana.

listy Sobieskiego, które rozpoczynają wydawnictwo Helcia i które Helcel odnosi do r. 1664, raczej — jak to trafnie skorygował Korzon — należałoby przenieść na ów gorączkowy okres sejmu warszawskiego w r. 1661. Inny już ton tych listów. Tempo galopujące, nie ma dawnych peryfraz, nie ma mowy o cnocie. „Królowo serca“ — tymi słowami zaczyna się krótki bilecik, oznajmiający że „gdzie mi się tedy obrócić rozkażą, czekam na wyraźne rozkazy Pani i Dobrodz. mojej, której jedyną tylko nad sobą uznawam władzę i uznawać będę — póki jej panowanie trwać będzie“ — dodaje z bezwiednym jezuityzmem Sobieski. I drugi liścik jeszcze gorętszy, w którym wymawia Marysieńce że nie odpisuje „kiedy mogę mieć ten honor śliczną W. Pani obaczyć twarz: na czym mi więcej zależy, niżeli na tych wszystkich światowych chimerach, które ja za nic nie mam bez swej ślicznej Jutrzenki i bez jej possesyi. Zmiłujże się tedy moja święta Dobrodz. a oznajmij mi prawdziwe serca swego intencje i gdzie i kiedy mam widzieć śliczności Wci Dobrodz. mojej?“
Nie rozstrzygając na razie, czy już wówczas doszło do istotnej „possesyi“, czy też ową possesyą mamy brać figurycznie, musimy stwierdzić, że i listy pani Zamoyskiej z owego okresu świadczą o całkowitym niemal zespoleniu jej życia i interesów z osobą Sobieskiego, przy czym mąż sprowadzony jest do roli kłopotliwej zawady. Już wcześniej, w owym liście, w którym Marysieńka zalecała Sobieskiemu „załatwić się prędko z tym pogrzebem“ — mowa o pogrzebie jego matki — pisze dalej, oczywiście używając owe-