gólnie. Po prostu — klapa. Zbliżenie z „zaczarowanym pałacem“ utknęło na martwym punkcie. Widzenie się z królową francuską — w którego następstwie pani Zamoyska spodziewała się oficjalnego przedstawienia na dworze — zawiodło; podobno na skutek nowej miłostki króla, królowa zraziła się do dam dworu. Wpływy Marysieńki w Paryżu okazują się żadne; minister de Lionne nie przyznał się do jej pokrewieństwa. Z drugiej strony, królowa Maria Ludwika wzywa swoją wychowanicę do powrotu; zgadujemy, że potrzebuje jej na miejscu. Zamoyski położył areszt na dobrach żony, którymi mieli zawiadować Sobieski z Sapiehą; od trzech miesięcy mąż nie daje znaku życia, nie odpowiada jej na listy! A pieniądze płyną, Paryż jest drogi...
Wszystko to jest nieco chaotyczne, ale bo też w myślach i uczuciach pani Zamoyskiej w owym krytycznym momencie życia panował prawdziwy chaos. Wyraża się to dość wiernie w jednym z jej listów, pisanym w chwili depresji. Sobieski, pisząc do niej, podał jako przyczynę swojej melancholii „odległoszcz“: niech wierzy — odpowiada mu Marysieńka — że i ona cierpi z tego samego powodu. Ale ma i inne przyczyny do zmartwień: gryzie ją la flûte, i bezrząd jego domu, i upór z jakim on zawsze trzyma stronę swoich zauszników przeciw żonie, która „go kochała i kocha tyle ile się godzi uczciwej kobiecie“, i wspomnienie prześladowań, które cierpiała w domu, i dziecko, które straciła w niemowlęctwie, i drugie, które musiała porzucić...
Tu nastręcza się pytanie, czemu je porzuciła, z czego nieraz biografowie czynili Marysieńce ciężki
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/128
Ta strona została przepisana.