na śmierć i infamię, magnat nie czekał wyroku, schronił się na Śląsk, aby wrócić zbrojno w granice Polski. Była to wojna domowa, w której jako przeciwnik dworu miał stanąć najtęższy wódz i najpopularniejszy człowiek w Polsce, w nowej glorii męczennika, cierpiącego za prawo i wolność.
Sprawa Lubomirskiego była przez historyków rozmaicie oświetlana; Szajnocha, Odyniec, Szujski, pisali o nim dramaty, heroizując jego smutną rolę. Po której stronie była legalność; czy był rokoszaninem, czy przeciwnie, obrońcą prawa, które dwór łamał? Pytanie w takich wypadkach dość czcze; ten ma w takich wypadkach w rezultacie prawo, kto zwycięży. Lubomirski nie był człowiekiem idei; raczej zbyt ambitnym — i nie dość ambitnym zarazem, bo nie zdolnym sięgnąć po władzę — graczem politycznym. Ale były wówczas w Polsce pewne kontrasty zbyt jaskrawe. Radziejowski, łotr i zdrajca, w splendorze i w łasce; Bogusław Radziwiłł w honorach, a Lubomirski, niedawny „ojciec ojczyzny“ — banitą! Współczesny kronikarz szlachecki notuje, iż kiedy w Warszawie sądzono Lubomirskiego, „obraz w Studzianach zaczął cuda okazywać“, w Busku „krew spływała z obrazu Chrystusa“, w Dzierzkowie „łzy jak perły hojne wylewał obraz Matki Boskiej“... Jak walczyć z takim, którego popularność sięga aż do nieba? Oto na jakie imponderabilia natknęła się w swoich rachubach Maria Ludwika, co jeszcze raz świadczy o jej niedostatecznym zrozumieniu kraju, którym przypadło jej rządzić.
Na razie, zawakowały po Lubomirskim wielkie urzędy: marszałkostwo koronne i buława polna. Fakt
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/138
Ta strona została przepisana.