W pruskim tajnym archiwum państwowym znaleziono (Czermak) bez mała przed półwiekiem list podkomorzego kijowskiego, Stefana Niemirycza, do Elektora. List ów, pod datą 3 czerwca 1665 r., podaje w post scriptum następującą wiadomość:
Pani Zamoyska, zjechawszy do Warszawy na rozkaz królowej, miała w pałacu królewskim na przedmieściu schadzkę arcymiłosną z rzeczonym p. Sobieskim w nocy o 11 godzinie. Królowa, zaskoczywszy ich na uczynku, oświadczyła p. Sobieskiemu, że jeśli nie zechce niezwłocznie poślubić Zamoyskiej, musi zginąć; trzeba więc zdecydować się na ślub albo na śmierć. Przyszedł potem ksiądz i dał im o północy ślub w pałacu.
Relacja ta, gdyby nie istniały inne potwierdzające ją świadectwa, brzmiałaby wręcz fantastycznie. Wiadomo, że ślub Sobieskiego odbył się z wielką pompą publicznie dn. 6 lipca t. r., a dawał mu go sam nuncjusz papieski; jakże więc mógł się odbyć wcześniej drugi ślub kościelny? Alternatywa ślubu albo śmierci zanadto wydaje się niedorzeczna; jeszcze w Polsce za takie rzeczy — ani za inne — śmiercią takich ludzi jak Sobieski nie karano. Przy tym po co aż śmiercią zmuszać do tego, do czego on się ciągle rwie? A jednak, jeżeli nie wszystkie okoliczności, to sam fakt jest niewątpliwą prawdą. Potwierdza go relacja posła francuskiego w archiwum spraw zagranicznych we Francji: „Wezwano mnie — pisze poseł — abym był świadkiem tajnego małżeństwa“. Trzęsła się zresztą od tego nocnego ślubu cała Polska, i — jak uj-