ustanku. Dn. 4 października 1667 r. wydaje uniwersał, w którym wzywa brać szlachtę, aby chciała „viribus unitis zniósłszy się consulere saluti comuni“, co do siebie zaś, oznajmia że pozostaje na posterunku, „abym na sobie nie tylko imprezy tak ciężkiej nieprzyjaciela potęgi zatrzymał, ale dla całości dobra pospolitego moim własnym zasłonił trupem, dając się in victimam miłej Ojczyźnie“...
I tym razem nie były to frazesy rzymskiej cnoty, którymi szafowano na sejmach; to była powaga człowieka stojącego w obliczu śmierci lub zwycięstwa, który czuje, że w nim jednym skupia się w tej groźnej chwili całość i istnienie Rzeczypospolitej. Tam, na jej rubieży, Sobieski odnalazł samego siebie. Nareszcie On!
Co nie przeszkadza, że pertraktacje o przeniesienie się do Francji toczą się swoim trybem, przy czym w liście do żony, przy omawianiu warunków, wymyka się Sobieskiemu to słowo: l’argent vaut tout, które tak mu miało zaszkodzić w opinii wielu dziejopisów. Nie przeszkadza też, że po urodzeniu się Jakuba, zwycięzca spod Podhajec myśli zawczasu o naturalizacji syna we Francji i że w marcu r. 1668, ten, który za kilka lat włoży na skronie koronę polską i będzie o jej spadku marzył dla syna, pisze z okazji chrztu Jakuba (ojcem chrzestnym był Ludwik XIV):
„Po ceremonii rozumiałbjan, żeby go prezentować à Mr le Dauphin, et quand il sera un peu grand, że go oddamy za sługę“.
Stanowczo, Sobieski co chwila złazi z pomnika i puszcza się ze swoją wielkością na wagary. I to może daje temu — jak go nazwaliśmy — „bohaterowi mimo woli“ tyle wdzięku.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/181
Ta strona została przepisana.