Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/186

Ta strona została przepisana.

stał w Amsterdamie Mr le Marquis, a mnie ją przysłać obiecał. Pokazował kilka, i widzę, że są cale pratiquables. Trzeba się będzie skryć Astrei (Marysieńce), jako owo kiedy chłopców Brunettego pytał Silvandre (Sobieski), aby patrzała quand il montrera à Celadon (Sobieskiemu), car il n’y a rien au monde de si plaisant. Il sait encore 1000 secrets. Powieda, że kiedy cousine zimna, to trzeba przynieść węgla, pokropić to i trawą przykryć, aby na tem usiadła ta, która ma zimną, et l’homme son borgne aby rozegrzał tak nad ogniem i nasmarował go szpikiem z nóg baranich. Tedy ma być niesłychanie dobrze. Enfin il a dit, że z tej jednej potrawy uczynić może mille asaisonnement. Chciał tu był we Lwowie bardzo praktykować, alem go zakazał wypuszczać na miasto...[1] Otóż tobie, moja Panno, na dobranoc abyś miała o czym myśleć, czego się uczyć, na co się gotować i ze swojej też wymyślić co nowego strony, kiedy mnie Pan Bóg zdrowo do serca twego przywiedzie...“

A oto dowód, jak tego rodzaju metody przyczyniają się do fałszowania charakterystyki. Ta krwista rubaszność, ta zmysłowość będąca wciąż pod bronią, jaką znajdziemy jeszcze w listach pięćdziesięciokilkoletniego króla, piszącego do żony sprośnawymi dwuznacznikami z kampanii wiedeńskiej, przeplata się w jego korespondencji z akcentami prostoty w bohaterstwie, z tonem głębokiej miłości, czci, oddania, tęsknoty, czyniącej go nieraz prawdę poetą, to znów z tonem smutku i goryczy — i to właśnie razem jest on, to jest Sobieski. Rzecz jasna, że skoro się wytrze-

  1. Ustęp mniej przyzwoity opuszczam.