Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/201

Ta strona została przepisana.

ka zaprzeczyła, przeprosił ją najczulej i przeszedł nad tym do porządku. Uszanujmy ten jego ładny gest i uczyńmy to samo.
Gotuje się tedy pan hetman do uroczystego wjazdu do Warszawy. Od podstolego koronnego kupuje wiedeńską karetę; sześć koni będzie przy niej; Kozacy, Tatarzy, Wołosi, janczarzy, wszyscy w nowych barwach, za karetą, którą będą poprzedzali husarze, oficerowie polscy i zagraniczni, et mille pages, valets et canaille. Odziać to wszystko, opłacić, wyżywić, głowa puchnie hetmanowi. „Jest o czym myśleć, moja Panno, i gryźć się o co“. On sam wciąż w czarnej szacie, bo taką ślubował nosić aż do szczęśliwego powrotu Marysieńki; ale dał do tej miłosnej żałoby przyszyć wspaniałe diamentowe guzy. W tej postaci, urodziwy trzydziestoośmioletni hetman odbędzie wjazd do Warszawy, aklamowany przez cały lud, witany przez damy wychylające się z okien. „Już teraz wszyscy aż nazbyt się we mnie kochają“ — pisze; poseł francuski donosi swemu panu, że senatorowie gromadą nie wychodzą z pokoju hetmana Sobieskiego, że ma liczniejszy dwór i większą powagę niż sam król. „Jeżeli tak dalej pójdzie, stanie się panem Polski“. Szczęśliwe wystąpienie na sejmie zwiększa jeszcze tę popularność; szlachta, od dawna zrażona do króla, „gwałtem chce pospolitego ruszenia, et que Orondate (Sobieski) soit leur chef“ — donosi żonie. Zwłaszcza że od wschodniej granicy dochodzą groźne nowiny o nowej rebelii Kozaków, którzy zamyślają się oddać tureckiej protekcji.
Sytuacja jest tym donioślejsza, że Polska jest w tej chwili niemal bezpańska, Król. który za życia