Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/207

Ta strona została przepisana.

nadeszła odpowiedź, już mijała się najczęściej z chwilą. Bardzo być może, że gdyby Marysieńka miała lepsze i szybsze informacje, byłaby przybiegła do Polski, wzięła wszystko w ręce, i wówczas rzeczy może poszłyby odmiennym torem. Ale ona widzi sprawy dawnym okiem, toteż rozgrywki jej zachowały coś kramarskiego, gdy tu trzeba by potężnym pchnięciem wzbić się w wyższą sferę. Ale nawet w ten sposób biorąc, nie może dać mężowi żadnych pewnych instrukcji, bo mówiąc trywialnie, nie wie na czym siedzi. Akcje państwa Sobieskich we Francji wahają się wciąż, zależnie od tamtejszych kombinacji politycznych. Po śmierci Marii Ludwiki, gdy sprawa elekcji stała się nieaktualna, spadły te akcje prawie do zera. Ale znów Jan Kazimierz myśli o abdykacji, elekcja się zbliża, akcje idą w górę. I znów zmiana sytuacji: zapowiada się wojna, Kondeusz potrzebny jest Ludwikowi na czele armii, sprawa polska usuwa się na dalszy plan, to znów wypływa w postaci kompromisowej kandydatury niejakiego Neuburga... Zanim list dojdzie, już się wszystko zmieniło, stąd ciągłe sprzeczności, odwoływania, które Sobieskiego przyprawiają o zamęt w głowie.
Miesza się w to i osobista polityka familijna Marysieńki, przede wszystkim ów niewczesny proces rodziny d’Arquien przeciw Kondeuszowi. W pewnym momencie żona przesyła Sobieskiemu tekst listu, który ma przepisać i przesłać ambasadorowi francuskiemu w Warszawie: w liście tym po prostu Sobieski oświadcza, że nie będzie popierał Kondeusza, póki proces d’Arquienów nie będzie załatwiony. Niepokojony wciąż sprzecznymi zleceniami, związany swoim