Wybór Wiśniowieckiego był dla obojga Sobieskich ciosem z wielu względów. Wystarczy sobie przypomnieć stosunki rodzinne. Nowy król był siostrzeńcem Zamoyskiego, pierwszego męża Marysieńki, synem księżnej Gryzeldy, owej „basetli“ z konfitur, co dała się we znaki i kochankom i młodej wdowie. Pieniactwo o zamojszczyznę jeszcze nie było ukończone. O Michale Wiśniowieckim, młodym człowieku tępym, łakomym i gnuśnym, Sobieski z dawna nie wyrażał się w listach do żony inaczej jak le singe — małpa; teraz trzeba mu będzie małpę całować w rękę i stać przy małpim tronie! Wybór króla bez talentu i bez znaczenia uważa przy tym hetman za nieszczęście dla kraju. Toteż w pierwszych dniach nie hamuje swej wściekłości. Przed Bonzym wylewa żółć, mieniąc świeżego elekta głupcem, idiotą, dziadem. Chavagnac w pamiętnikach swoich twierdzi, że Sobieski tuż po elekcji żądał od niego pomocy, aby zdetronizować Michała; odgrażał się że się sprzymierzy w tym celu z cesarzem austriackim, z carem itp. Nie trzeba tego brać zbyt serio. Wyfukał się nasz Raptusiewicz i uspokoił się.
Bo równocześnie Marysieńka, większa od niego realistka, już akomoduje się do sytuacji i stara się zająć wobec niej racjonalne stanowisko. Przypomniała
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/215
Ta strona została przepisana.
XIV. Dekonfitury