wał się dramat prywatny, który bliżej nas obchodzi w tej książce, mającej za przedmiot nie Sobieskiego ale Marysieńkę. Pamiętamy sytuację: wybór Francuza miał być dla naszego bohatera wyzwoleniem, po którym miał on pośpieszyć do Francji, aby tam żyć bez trosk i przeszkód ze swoją ukochaną. A nie do Francji, to gdziekolwiek indziej, byle daleko. Koronacja Wiśniowieckiego obaliła całkowicie i te plany. Wybór młodego króla, brak widoków na nową elekcję, zobojętnienie Ludwika XIV na sprawę polską, wszystko to odbierało wysokim szarżom Sobieskiego wartość zamienną; był w położeniu człowieka, który się zgrał na giełdzie. Sprawa wyniesienia się za granicę stała się nieaktualna. Trzeba było zostać na miejscu i cierpieć.
To byłoby jeszcze pół biedy, gdyby ona zgodziła się na ten los. Ale właśnie że się nie godziła. W połowie r. 1670 pani Sobieska znowuż opuszcza kraj, aby się udać do Francji. Znów jest w ciąży; jedzie z powodu zdrowia, może i dla czynniejszego poparcia sprawy spisku, jako cicha delegatka partii francuskiej. Znów tej rozłące zawdzięczamy listy Sobieskiego, w których i serce jego i sprawy krajowe mamy jak na dłoni; — o tyle przynajmniej, o ile obawa przejmowania listów — na to pozwala.
Sytuacja osobista państwa Sobieskich jest na pozór ta sama co w owych latach 1667—68, kiedy to pani hetmanowa jechała pierwszy raz do Paryża, aby tam urodzić małego Jakubka; ale odcień duchowy jest bardzo odmienny. Wówczas była w tym rozstaniu jakaś świeżość, jakaś nadzieja: młody hetman czuł, że trzeba mu zdobyć wieniec zwycięstwa, dać swoją peł-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/220
Ta strona została przepisana.