Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/246

Ta strona została przepisana.

ra, jeszcze z panieńskich czasów zakochana w Karolu Lotaryńskim, za którego też potem wyszła, odrzuciła tę ofertę, proponowaną jej raczej dla formy, bo równocześnie Sobieski sabotował kandydaturę młodego Neuburga, nie chcąc słyszeć o tym „łapserdaku“. Poza tym, państwo Sobiescy z cudownym instynktem podzielili role. On usuwał się skromnie w cień, gorąco wysuwając kandydaturę niemożliwą, tj. Kondeusza, a uniemożliwiając swą postawą kandydatury mające jakieś szanse; ona natomiast grzała dyskretnie ale skutecznie sprawę własnego męża. Trudno tu wchodzić w skomplikowane intrygi, w których Marysieńka pływała jak ryba w wodzie; dość że w końcu ambasador Francji nie miał innego wyboru tylko albo się zgodzić na nienawistną Francji kandydaturę austriacką, albo przelać całe swoje poparcie na Sobieskiego. Z tych pracowicie ułożonych i omaszczonych drewek dyplomacji buchnął we właściwym momencie płomień entuzjazmu. Kiedy przyjaciel Sobieskiego, a bardziej jeszcze Marysieńki, wojewoda Jabłonowski, którego w listach swoich, jeszcze do pana chorążego, nazywała niegdyś żartobliwie „Diablonowskim“, wysunął kandydaturę Sobieskiego, jako nowego Piasta, znakomita większość przyjęła ją z zapałem; szlachetna zaś i taktowna postawa naszego bohatera sprawiła, przy pomocy francuskiego złota, że usunięto pomyślnie wszystkie tarcia i przeszkody.
Moment elekcji stworzył między nowym królem a narodem atmosferę wyjątkowej ufności i serdeczności. W pierwszym entuzjazmie, proszono króla, aby zachował buławę hetmańską, co by mu dawało władzę