zupełnie wyjątkową. Sobieski — nad czym ubolewają jego dziejopisowie — odrzucając buławę, nie skorzystał z tej możliwości wzmocnienia królewskiej władzy, tym godziwszego, że i tak musiał ponosić trudy hetmana i wodza. Za to kiedy któryś z sejmujących szlachciców chciał wykluczyć Marię Kazimierę od koronacji a synów od tytułu królewiczów, zakrzyczano go z oburzeniem. Sobieski nie pozostał dłużny w wielkoduszności; nie tylko poczynił znaczne ofiary materialne na rzecz obrony kraju, ale odłożył koronację do wyparcia nieprzyjaciela z granic. Kiedy się wie, ile go kosztowało każde rozstanie się z Marysieńką, tym bardziej podziwiać trzeba, że teraz, kiedy mógł zdać trudy wojny na hetmanów, a poprzestać na królowaniu obok swej królowej, on sam na siebie dekretował paroletnią wojenną tułaczkę.
Kampania była długa i zacięta. W listopadzie r. 1674 Sobieski odzyskuje Bar, potem Kalnik, Bracław, Raszków; miasteczko po miasteczku, fortecę po fortecy, odbiera w krwawych walkach. Ledwie z końcem kwietnia 1675 r. wrócił do swego Złoczowa, już gotuje się do nowej kampanii. W lecie tegoż roku trzeba mu bronić Lwowa, dokąd i Marysieńka, wychowana w dobrej szkole Marii Ludwiki, przybywa odważnie z dziećmi, sama będąc chora i jak zawsze w ciąży. I jej udziela się heroizm i ofiarność Sobieskiego; w tych ciężkich chwilach jest mu oddaną żoną i królową.
Długo toczyły się ze zmiennym szczęściem boje, zanim wreszcie Turcy odpłynęli czasowo z granic Rzeczypospolitej. Naznaczono koronację na początek lutego r. 1676. Ceremonia ta, poprzedzona pogrzebem
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/247
Ta strona została przepisana.