wodzenie, wywyższenie, stanowi ciągłą troskę Marysieńki; w każdej sprawie i w każdej negocjacji — jeszcze jako pani hetmanowa — na równi z najważniejszymi sprawami Polski, — ha, przed nimi, wysuwa korzyści własnej francuskiej rodziny, jakiś familijny proces, szarżę wojskową lub opactwo dla brata.
Otóż, od chwili wstąpienia na tron, opanowało królowę jedno pragnienie: uzyskać dla ojca rangę księcia i para Francji. I to życzenie, na pozór uprawnione i drobne, zignorowane przez Ludwika XIV, zaciążyło na stosunkach polsko-francuskich na szereg lat, stało się przyczyną ciągłych starć i nieporozumień i jednym z ważnych czynników zerwania. Dla Marii Kazimiery królowanie było niepełne, o ile blask jego nie padał na jej nazwisko w jej prawdziwej ojczyźnie, we Francji; podrzędne stanowisko ojca odczuwa wciąż jako najdotkliwsze osobiste upokorzenie, choruje po prostu na nie. To było owo ziarnko grochu pod materacem z płatków róż królewny z bajki; i kręci się i wierci na tym materacu, aż się Europa zatrzęsie.
Nasuwa się pytanie, skąd ten opór Ludwika XIV? Zdawałoby się nic prostszego niż dać tę satysfakcję królowej Francuzce, której pozwolił się koronować „jako swojej córce“, żonie swego najbliższego sprzymierzeńca. A jednak, poza osobistą Ludwika dla tej sprawy niechęcią, czuć że żądanie Marii Kazimiery jest dlań istotnie trudne i kłopotliwe; ten potężny król zwija się po prostu i cierpi kiedy mu o tym wspomnieć; i on, jak Maria Kazimiera, ale w odwrotnym sensie, choruje po prostu na tego margrabiego d’Arquien.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/259
Ta strona została przepisana.