Francji. Pretensje pana Brisacier, przedstawione Sobieskiemu, legitymowały się ni mniej ni więcej tylko imieniem i podpisem — królowej francuskiej! Jej portret, bogato ozdobiony diamentami, znalazła ciekawa Marysieńka w zrewidowanej szkatułce tajnego wysłannika z Francji; własnoręczny podpis królowej Marii Teresy przedstawiono królowi polskiemu, prosząc go o wszelką pomoc, jakiej zażąda pan Brisacier. Ów tajny wysłannik, działający rzekomo z ramienia królowej Francji, wytłumaczył królowi Sobieskiemu że pan Brisacier jest potomkiem starożytnego rodu polskiego, między innymi krewnym Sobieskich; że przodek jego opuścił Polskę w zamierzchłych czasach, udając się z... Henrykiem Walezym do Francji, gdzie rodzina jego podupadła, a pierwotne nazwisko „Bryzacierski“ zniekształciło się. Chodzi o to, aby dopomóc temu człowiekowi, którym królowa francuska tak bardzo się interesuje, i aby go z kolei zaprotegować do — Ludwika XIV...
Jakim sposobem Sobieski — wraz z żoną — uwierzył w te baśni, w te parantele i w to nieprawdopodobne nazwisko, i dał się nabrać „na kopertę“, na podpis królowej francuskiej, trudno w istocie zrozumieć; jeszcze trudniej zrozumieć, jak mógł popełnić najgrubszy nietakt, wyciskając z króla francuskiego dekret in blanco na rzecz faceta sekretnie jakoby rekomendowanego Sobieskiemu przez własną żonę Ludwika.
Gaffa królestwa polskich była niewątpliwa; niemniej sprawa do dziś pozostała ciemna. Bo, mimo iż we Francji stwierdzono, że Sobieskich wystrychnięto na dudka, że królowa francuska ani nie pisała listu
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/264
Ta strona została przepisana.