Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/283

Ta strona została przepisana.

basador Vitry donosi swemu monarsze, że król polski myśli tylko o gromadzeniu pieniędzy i wcale nie chce wojny. A Sobieski podśmiechuje się z tego Vitry'ego, nazywając go tak subtelnym, że z nim rozmawia tylko o pogodzie... I nie ulega kwestii, że ten szlachcic był bardziej szczwanym dyplomatą (o ile dyplomacja polega na wystrychnięciu kogoś na dudka) od wszelkich tych, których mu Ludwik do Polski wysyłał...
Nie tylko w psychice, ale w fizyce króla nie bardzo się orientowali ci spece od informacji. Niezmiernie otyły, ciężki, ze spuchniętymi nogami, astmatyk który miał już trzy ataki apoplektyczne, ledwo może chodzić, tylko na koniu się jakoś trzyma, ale jedynie stępa — oto wizerunek Sobieskiego z r. 1679. Ale w trzy lata później (znów wedle relacji) ten sam Sobieski poluje niestrudzenie dwa dni z rzędu, zabija osiemnaście niedźwiedzi, nie licząc mnogich dzików i rogaczy...
Musiał w istocie ten dwór polski być trudny do powodowania, skoro nie wystarczyła w tym królowi Ludwikowi pomoc równie oddanego jak inteligentnego stronnika, jakiego zachował z dawnej gwardii przyjaciół Francji, stworzonej przez Marię Ludwikę. Był nim Andrzej Morstin lub Morsztyn, ów przymilny poeta dworski, który wniósł w poezję polską tyle zmysłowego wdzięku i kunsztu rymotwórstwa. Ten dawny ulubieniec dam zrobił od tego czasu kawał drogi. Został podskarbim, a godność ta, która była ulegalizowanym przez obyczaj łupiestwem, dawała jej posiadaczom więcej niż pół miliona rocznej intraty. Najzwyklejszą operacją podskarbich było wyłudzać z oficerów część żołdu w zamian za wypłacenie im reszty