Charakter tej pracy pozwala nam nie zatrzymywać się dłużej przy obrazie rządów króla Jana od wyprawy wiedeńskiej aż do ich końca. Smutny to obraz, bardziej może przygnębiający niż doba rozbiorów. Bo wówczas, wbrew ruinie politycznej, jest równocześnie instynkt dźwigania się kraju w innych dziedzinach, są twórcze zadatki na przyszłość, gdy tutaj wszystko cuchnie rozkładem i nawet czyny orężne przygnębiają poczuciem ich beznadziejności.
Kiedy Sobieski wrócił spod Wiednia przez Węgry, potęga turecka była jeżeli nie złamana to straszliwie osłabiona; równocześnie austriacki sojusznik pokazał czego się można po nim spodziewać; zdawałoby się, że teraz zwycięski król obejmie okiem nową sytuację i zdecyduje się na linię niezależnej polityki polskiej. Otwierała się możność nawiązania dawnych stosunków z Francją, załagodzenia spraw wschodnich. Ale nie: król Jan już się do końca nie wyzwolił z sugestyj krucjaty, z myśli dosięgnięcia Turcji w jej własnych granicach, z pominięciem wszystkich innych zadań i możliwości. Raz po raz Polska się krwawiła w chimerycznych wyprawach, których jedyną korzyścią będzie dywersja dla Austrii, pozwalająca Wiedniowi zdławić i ujarzmić Węgry. W r. 1684 po-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/340
Ta strona została przepisana.
XXI. Koniec romansu