Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/361

Ta strona została przepisana.

do matki o jaką finansową „amnestię“. Marysieńka najwidoczniej nie znosi, żeby ktoś mieszał uczucia i finanse. W interesach lubi język ścisły. Z powodu listu jakiegoś dzierżawcy pisze do wojewodziny: „To śmieszna rzecz, te wyrażenia, jakimi on się posługuje: spodziewacz się; kiedy rzeczy są realne, pisze się winny y powinny zaraz płacicz; to nie jest człowiek, który by się nadawał“. Toteż i tutaj daje jasne i rzeczowe exposé:
„Ustąpiłam dzieciom cały majątek po ojcu, zastrzegłam sobie tylko 50 000 funtów renty od każdego; ustąpiłam pięćdziesiąt tysięcy najstarszemu, aby odkupić Pomorzany dla Aleksandra; dość dla niego zrobiłam, a ty chcesz jeszcze, abym mu odpisała dwa lata dochodów z Jaworowa i odstąpiła mu wszystkie dochody na przyszłość za dwieście tysięcy szelągów! Gdybym to zrobiła, trzeba by mi zaraz zamknąć się w klasztorze, bo nie miałabym za co żyć tak jak żyję. Należy się kochać swoje dzieci, ale nie grzebać się żywcem dla nich.
„Książę Aleksander mógłby zrobić co by chciał i utrzymywać ład w interesach, brak mu tylko woli, ale brak mu jej w tym stopniu, że jeżeli Bóg się w to nie wda, zrujnuje swoje interesy równie dobrze jak książę Konstanty; jeden na jeden sposób, drugi na inny. Nie licząc się ze swoim dochodem, trzyma sobie gwardię oficerów, muzyków, którzy się bawią w wielkich panów, służbę, lokajów, masztalerzów, sprowadzonych z Francji, którzy mu tylko napytają przykrości, i będą go mnóstwo kosztowali, bo nigdy się nie umawia z góry o gażę, i potem mają pretensje Bóg wie jakie, tak że kiedy się do tego doliczy ludzi polskich, bez których nie może się obyć na swoim dworze w Pol-