chybił ani żadnego sejmiku ani kampanii i nie robił długów, cały dochód czerpiąc ze swego starostwa. Potwierdza to nasze poprzednie domysły, że stosunki między Janem Sobieskim a matką musiały być bardzo naprężone.
Raz Maria Kazimiera miała jakby chęć czynnego wmieszania się w sprawy polskie. I tu była w swoim charakterze — w charakterze bankiera. Było to wówczas, gdy elektor brandenburski zajechał Elbląg na zasadzie zastarzałego długu. Przypuszczając, że Rzeczpospolita nie zdobędzie się na zapłacenie, królowa gotowa jest zaawansować tę sumę: „Miłość — pisze — jaką mam dla zachowania korony polskiej w jej całości kazałaby mi zastawić wszystko co mam, aby wydobyć sumę 250 000 riksdalów, gdybym otrzymała dla siebie i dla dzieci wszystkie gwarancje, jakie miał elektor brandenburski“. Inaczej nie mogłaby ryzykować takiej sumy. W każdym razie życzyłaby sobie, aby się dowiedziano o jej dobrych intencjach, aby jej zasługa była wiadoma i spadła na jej dzieci; niech wszyscy wiedzą, że, mimo iż oddalona, dba o Polskę i jest do niej przywiązana... (Widać w tym przewidywanie, że mógłby jeszcze przyjść dla synów Sobieskiego pomyślniejszy moment; w istocie, gdyby nie upór Aleksandra, Karol XII byłby jego wprowadził na tron polski zamiast Stanisława Leszczyńskiego). Ale poza tym królowa przestrzega zasady, że lepiej trzymać się na uboczu; i jej i dzieciom lepiej nie wracać do Polski, aby nie budzić podejrzliwości króla i nie dać się wciągnąć w fakcje. Wciąż boi się, że król przejmuje jej listy. Dla pewności, przesyła listy przez
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/365
Ta strona została przepisana.