uregulowana i jasna, o tyle pozycja synów nastręczała pewne drażliwości. Byli niby to królewiczami i rościli sobie prawa książąt krwi, ale równocześnie jako Polacy byli poddanymi króla polskiego; co więcej król August widział zawsze w tych młodych Sobieskich możliwych rywalów do korony; rzecz prosta, że niechętnie by znosił akcentowanie ich wyjątkowych praw. Toteż, kiedy królewicz Jakub bawił w Rzymie, wolał unikać audiencji u papieża, bo ceremoniał przyznawał mu jedynie tytuł „Jego Wysokości“ i krzesło naprzeciw papieża, podczas gdy on sam uważał, że należy mu się, jak innym książętom krwi, przywilej nakrycia głowy wobec papieża, zwłaszcza iż walczył pod Wiedniem... Toż samo, kiedy papież Klemens XI odwiedził Marię Kazimierę w jej pałacu, synowie, Aleksander i Konstanty nie pokazali się na pokojach matki, urażeni że ceremoniał watykański nie traktował ich jak urodzonych królewiczów.
Poza tym dwaj młodsi Sobiescy wiedli w Rzymie życie arystokratycznej młodzieży, próżniacze i puste. Młodzież ta, służąca przeważnie w armii papieskiej, która była wojskiem od parady, wyżywała się w zabawach i miłostkach, a od czasu do czasu w burdach.
Ta atmosfera miasta oraz przeczulenie Marysieńki na punkcie synów pozwolą nam zrozumieć trudną inaczej do pojęcia słynną „Tollejadę“, awanturę o Tollę kurtyzanę. Historię tę, odkopaną z archiwów rzymskich i opisaną przez Waliszewskiego oraz przez Loreta, przedstawię tu w krótkich słowach. Jest ona tak znamienna, że może zdać się i wstecz jako komentarz do charakteru Marii Kazimiery i niektórych jej uczynków.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/371
Ta strona została przepisana.