Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/375

Ta strona została przepisana.

za co ją bierze papież; to nie jest zwykła kurtyzana: jest mężatką, przyjmowaną w najlepszym towarzystwie. Przytoczono jakąś margrabinę, w której domu bawiła raz istotnie Tolla, ale wszedłszy tam bezczelnie bez zaproszenia. Zresztą, ta Tolla — oświadczono — już nie jest Tolla: królowa polska uczyniła ją szlachcianką i hrabiną... hrabiną de la Paille. Wreszcie, wyczerpawszy argumenty, Maria Kazimiera kazała po prostu porwać Tollę i dała jej schronienie w swoim pałacu; przy czym, pełna dbałości o cnotę, zarządziła że Tolla i książę Konstanty mają mieszkać w dwóch przeciwległych skrzydłach pałacowych.
Papieżowi przebrała się cierpliwość, również zamierzył użyć gwardii. Wówczas Marysieńka oświadczyła, że w ciągu godziny opuści miasto, gdzie ją tak znieważają. Kazała zaprzęgać. I papież — jak niegdyś Ludwik XIV — ustąpił. Wyprawił trzech kardynałów, aby uspokoili rozgniewaną wdowę po Sobieskim. Zgodzono się wreszcie na to, że Tolla wyjedzie do Neapolu. Ale i tu prestige musiał być ocalony: ustalono, uregulowano ceremoniał wyjazdu kurtyzany, przy czym postanowiono, że Tolla wyjedzie poszóstną karocą o barwach księcia Konstantego. Co więcej, oszczędna Marysieńka wyznaczyła jej z własnej szkatuły trzydzieści tysięcy funtów. Czegóż się nie robi dla powagi korony polskiej i dla pamięci obrońcy chrześcijaństwa!
Po tej sprawie pozostał — podaje Waliszewski — zbiór dwustu dwunastu sonetów pod tytułem Tolleida, poświęconych pamięci „della celebra puttana in tempo della regina di Polonia“.
W całej tej awanturze uderzyć nas może jedno.