synów (papa-kardynał umarł aż w r. 1705, licząc lat 96), coraz trudniej mogła nastarczyć na królewski tryb życia; sprawy majątków w rozdartej wojnami domowymi Polsce stały się zupełnie beznadziejne, starzejąca się Marysieńka uczuła, że trzeba zlikwidować tę fikcję królewskości, której tak mężnie broniła w Rzymie. Coraz trudniej przychodziło zresztą zachować swój prestige; dla nowych kardynałów urok nazwiska Sobieskich już był czymś mocno — przybladłym, nieaktualnym, zwłaszcza iż ceremoniał watykański coraz bardziej dążył do supremacji kardynałów wobec świeckich książąt. Doszło do tego — o zgrozo! — że kardynał Hannibal Albani, siostrzeniec papieża, składając wizytę królowej, nie zdjął biretu. Coraz więcej było tarć z mistrzami ceremonii o traktowanie królowej na występach publicznych. I królowa uczuła, że klimat włoski jej nie służy.
Pomyślała o swojej ojczyźnie, o Francji. W roku 1714 zwraca się do Ludwika XIV z prośbą o zezwolenie jej na pobyt we Francji i o wyznaczenie jej rezydencji.
Ro we Francji panował wciąż Ludwik XIV, ten o którego ocierało się życie Marysieńki na przestrzeni iluż lat! Ten Ludwik, którego wschodzący blask oślepiał ją jako młodą dziewczynę na dworze Marii Ludwiki; o którego „zaczarowanym pałacu“ marzyła jak o świecie z bajki; o którego „taburet“ bezskutecznie się ubiegała jako princesse de Zamość, z którym targowała się potem zawzięcie jako pani hetmanowa Sobieska, z którym darła koty jako królowa Polski aż się karta Europy od tego zmieniła. Miłość, uwielbienie, odtrącone, sfermentowały w nienawiść. I te-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/378
Ta strona została przepisana.