sięcioletn podagryk, wstający z łóżka aż po obiedzie, ociężały, otyły... Ciągnęła ją władza, wielka gra polityczna, do której miała pasję a której nie mogła się dorwać we Francji. I w istocie, Maria Ludwika miała być najczynniejszą z kobiet, jakie kiedykolwiek zasiadały na tronie polskim.
Jechała bez pośpiechu, ale z ochotą i z ufnością w swoją gwiazdę. Jest zima, mróz, droga dobra, królowa dzielnie znosi trudy, nie przerażając się nawet epizodów wojennych, na które natyka się w drodze przez Niemcy. Od granic Polski zaczynają się znowuż nie ustające fety, przyjęcia, uczty, kawalkady, łacińskie oracje i repliki. Panowie polscy przesadzają się w zbytku. „Wszystko co Grecy pisali o bogactwach i zbytku dawnych Persów, nie wyrównywa temu cośmy widzieli“ — notuje towarzyszący królowej Francuz Laboureur. Przy stole uginającym się od potraw, Francuzki udają że jedzą, nie przywykłe do szafranu i korzeni, stanowiących podstawę polskiej kuchni. Największe fety czekają w bogatym Gdańsku, gdzie, dla uczczenia królowej, tańczy przed nią pięćdziesięciu murzynów, z bębnami i piszczałkami; słowem — jazz! I o ludzie nie zapomniano: na szczycie namydlonego słupa zawieszono kompletne ubranie — zdobycz dla najzręczniejszego. „Mówiono, że królowa w kieszenie włożyć kazała 100 talarów, lecz to się prawdziwym nie okazało“ — notuje współczesny a sumienny świadek.
Po przymusowym postoju w Gdańsku, nowa dyplomatyczna kwarantanna w Falentach — wreszcie, w marcu r. 1646, przybywa oblubienica do Warszawy. Spotkanie odbyło się w katedrze św. Jana. Król
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/51
Ta strona została przepisana.