Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/89

Ta strona została przepisana.

mu przywiązaniu i upewnia, że jest mu — bardzo oddaną matką.
W tym liście spotykamy po raz pierwszy wzmianki o lekturze, które nas mogą szczególnie interesować, ponieważ wiążą się z ogólnym zagadnieniem kultury umysłowej Sobieskiego. Na ten temat, jak na temat jego paryskiego pobytu, pokutuje wiele fantazyj, a co najmniej nie dość rozróżnia się rozmaite epoki jego życia. Zaznaczyłem już, iż nie sądzę, aby ów niecały rok, spędzony przez siedemnastoletniego nie dość przygotowanego chłopca w Paryżu, miał w tym względzie młodemu Sobieskiemu dać zbyt dużo; potem zaś kończy się wszelka mniej lub więcej systematyczna nauka, a zaczyna się życie czynne: obóz, koń, szabla, a w pauzach kielich i spódniczka. Głębszej kultury umysłowej — jak i charakteru — miał się Sobieski dopracować aż z czasem. Na razie — jak świadczą wzmianki w jego listach — jest on przede wszystkim namiętnym pożeraczem romansów, które czarowały współczesnych a które klimatem swoim tak bardzo musiały odpowiadać jego warunkom życia i jego rosnącej miłości do pięknej wojewodziny. Można powiedzieć, że te powieści nadały styl uczuciu pana Jana; że dokonały jego edukacji miłosnej, a może nie tylko miłosnej. Ten ideał „miłości doskonałej“, stworzony przez starego pedanta d’Urfé, a udoskonalony przez starą pannę de Scudéry, on wziął dosłownie, urobił się na jego podobieństwo. Z dawnego szlacheckiego dziwkarza, trzymającego sobie harem z Czerkieskami, stanie się Artamenem czy Celadonem; z wiernej i jedynej miłości zrobi sobie religię. Wbrew temperamentowi, wbrew okolicznościom, uczyni sobie chlubę ze swej