Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/041

Ta strona została uwierzytelniona.

gólne musi być wychowanie, które wydaje takie owoce.
Powie ktoś, że wychowawcy nie odpowiadają za takich uczniów. Owszem. Bo oto sięgnijmy do źródła. Ja nie same listy dostaję, ale codzień także porcję drukowanego słowa. Otóż ilekroć dostanę wycinek z klerykalnego pisemka, odnajduję ten sam właśnie styl. Chcecie próbki?

...Jeżeli Boya rzeczywiście nachodzą takie wątpliwości, to szkoda, że nie wejdzie głąbiej sam w siebie, gdyż po rozważnem zastanowieniu się musiał by on dojść do wniosku, że on jest największą świnią między poetami i największym poetą między świniami...
Jego tragedją było, że nigdy nie był w twardych rękach, ale ciągle ciaćkany i chuchany. Rasowy koń arabski ma dopiero wówczas pełną wartość, jeżeli jest ujeżdżony. Koń nieujeżdżony nie przedstawia żadnej wartości. Pozostawiony sam sobie, wałęsa się gdzie mu się podoba i robi szkodę, do pożytecznej pracy nie da się użyć, a jednym realnym z niego pożytkiem jest nawóz. Tak samo jest z Boyem.


W tym tonie „polemizują” stale nasze klerykalne organy. A zważcie, że to jest jeszcze próbka bardzo łagodna; porównanie z rasowym koniem arabskim jest stosunkowo dość pochlebne: zwykle jest mowa o „zboczeńcu”, którego czeka koniec w szpi-