jego czyny. Robi kobiety tak jak karambole, i tyle troszczy się o bicie ich serca, co bilardzista o leciutkie drżenie duszyczek z kości słoniowej, mieszkających zapewne w każdej takiej białej kulce. A kiedy wreszcie spływa na niego Łaska miłości, koniec Don Juana; pierzcha jego zuchwalstwo, zaczyna mówić o czystości, o pięknie duszy, gotów jest uszanować swą lubą... To wszystko, to nie to o czem marzycie, prawda?
Czyżby narodowy poeta Hiszpanji sfałszował legendę? Przeciwnie, oddał ją aż nadto wiernie; jedynie może uszlachetnił ją romantycznie: bo Don Juan z autentycznej legendy jest z kobietami bardziej konsekwentnym chamem. Zawód nasz, rozczarowanie, wynikają stąd, że ów Don Juan z dawnego mitu zgoła nie był tem, czem go z biegiem lat później uczyniono; owym arcytypem kochanka, ba „kobieciarza”, którego imię stało się dziś potocznem godłem. Dawny Don Juan to junak, rębacz, to wcielenie buty, pychy, to nabój szalonej, nieokiełzanej energji, idącej we wszystkiem do ostatnich krańców, do zbrodni, do bluźnierstwa. Hazard, to jego żywioł, w którym żyje jak salamandra w ogniu. To że, obok gry, wojny, pojedynków, butelki, i kobieta musiała się znaleźć w litanji jego pięknych czynów, to naturalne; po pierwsze jest młody i jurny, po wtóre czyż może być efektowniejszy cel turnieju junactwa? Ale kobieta ta jest zwłaszcza czemś czego ktoś broni, co trzeba komuś odebrać, punktem znaczącym wygraną, lewą w kartach.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/073
Ta strona została uwierzytelniona.