konwencyj, a nastroił scenę na ton prawdy życia, panna niezbyt nadawała się na heroinę teatru miłości. Zwłaszcza w komedji. Miłość panny, posunięta poza granice platonizmu, musiała wydać dramat. Dodajmy, iż, o ile mężatki mogły sobie pozwalać na szerokie licencje, najmniejszy błąd panny był na scenie natychmiast pobłogosławiony owocem ze wszystkiemi jego katastrofami. Typowym przykładem teatru tej „wczorajszej” panny jest Szczęście Frania, tak odległe już obyczajowo, mimo że pisane tak niedawno.
Cóż za przepaść dzieli te pojęcia od naszych czasów, z ich falangą młodych panien samodzielnych, swobodnych, śmiało patrzących w życie i nie tak trusiowato bezbronnych! Oto nowe heroiny teatru, wpadające na scenę już bez dawnej mamy lub ciotki w czarnej mantylce, ale wesoło, szumnie, wprost z biura, dancingu lub schadzki. I jeżeli kiedy, to tu Fredro mógłby powiedzieć słowami Radosta: „Panna nie panna, któż wgląda tak ściśle...” Bo nie chodzi tu o pannę, ale o „nową postać sceniczną w poszukiwaniu autora”: o kobietę, która może rozwinąć całą pełnię kobiecości, a nie musi, jak we „wczorajszym” teatrze, być niewierną żoną.
Znamiennym wyrazem tego nowego układu stosunków wydaje mi się niedawno grana Zabawa w miłość Kiedrzyńskiego. Komedja ta jest dobrze uchwyconym odwetem scenicznym panny nad mężatką, która tak długo górowała nad nią pełnią życia, a obecnie, w porównaniu do niej, jakże wydaje się spętana! I jak zdepoetyzowana, co więcej! Mężatka, żona nie-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/092
Ta strona została uwierzytelniona.