pozostała oporna: sędziwy Stanisław Tarnowski (ożeniony z Branicką), po scenie z Hetmanem wyszedł ostentacyjnie z loży; później napisał i wydał, ściśle anonimowo, parodję Wesela p. t. Czyściec Słowackiego. Henryk Sienkiewicz, wysłuchawszy Wesela, oświadczył, wychodząc z teatru: „No, albo ja jestem grafoman, albo to jest grafoman”... Potomność osądziła, że żaden z nich obu. Ale w młodszem pokoleniu zapał był ogromny. Można to ocenić z poczwórnego odczytu, który się odbył w Krakowie w kilka tygodni po premjerze Wesela; dali kolejno swoje impresje: Grzymała-Siedlecki, wówczas młodociany redaktor Młodości, a w przyszłości bystry monografista Wyspiańskiego; Kornad Rakowski, Edward Leszczyński i Stanisław Lack (za którego czytał St. Sierosławski). Ten ostatni płód rabinackiego umysłu St. Lacka, nosił tytuł Hipokryzja Wesela, wywodził, iż główną postacią sztuki jest Nos i określił to następującą definicją: „Nos jest wykładnikiem strony odwrotnej”... Tak wcześnie tedy zaczęto już misję „wyjaśniającego” zaciemniania tego utworu. Tymczasem cały Kraków mówił cytatami z Wesela: wedle powiedzenia malarza Stanisławskiego, „tak się cały Kraków rozweselił, że, kiedy w nocy zawołać na dorożkarza, odpowiada słowami Chochola: „Kto mnie wołał, czego chciał?”.
Od tego czasu, jak wspomniałem, pisano o Weselu dużo i uczenie. Może za bardzo. Nie wiem, czy przez to nie zatraciła się nieco bezpośredniość wrażenia; czy nie zanadto wpojono publiczności przekona-
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.