kiem dobrocią: to było uczucie, które mi ten list dyktowało. Zobaczę, czy dobrze trafię?
List ten włożony był w drugi, zaadresowany do pani Lizy:
Łaskawa i droga Pani!
Na ręce pani posyłam list do Maryni. Ponieważ nie miałem sposobności porozumieć się z panią przedtem w tym względzie, od pani jedynie będzie zależało, czy Marynia list ten otrzyma czy nie. Zacząłem z dziewczętami wieki średnie, wykładam rzeczy zajmujące i potrzebne do wykształcenia, których można się dowiedzieć, ale tylko z całego mnóstwa książek i podręczników, to też Marynia odniosłaby zbyt dużą szkodę nie biorąc udziału w lekcjach. Nie uwierzy pani, jak mi na ostatniej lekcji żal było Maryni, kiedy mówiłem rozmaite szczegóły arcyciekawe zapamiętane z paryskich wykładów. Nie wiem ile tomów przeczytaćby trzeba, żeby się tych rzeczy dowiedzieć, i ciągle mi wracała do głowy jedna myśl, że Marynia tego wiedzieć nie będzie. Takbym pragnął nauczyć dziewcząt wszystkiego co umiem, choćby w skróceniu, a tu dla jednej chwili nierozsądnego uporu Marynia ma to stracić. Doprawdy, zanadto mi