Ta strona została uwierzytelniona.
jej żal. Jeśli pani listu mojego nie uzna za zbyt nierozsądny i zbyt niepedagogiczny, niech pani zechce dać go Maryni. Jestem prawie pewny, że wystarczy okazać jej gotowość do zgody, żeby poruszyć w niej żal i ochotę do lekcyj, którą sama przed sobą ukrywa przez dziecinną ambicję.
Rączki Pani po tysiąckroć całuję, Lucjan Rydel.
Cały pan młody z Wesela odbija się znów w tym liście: poczciwy i naiwny nieco zarazem. Byłem świadkiem, jak Maryna tarzała się ze śmiechu, czytając ten list, i uprzytomniłem sobie, że doktór praw i filozofji, dramaturg i bywalec paryski może być wielkiem dzieckiem wobec czternastoletniej dziewczyny.
Taki był zatarg bohaterów Wesela; sądzę, że miałem prawo go tu przedstawić. Alboż nie należą do historji?