Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

ani w teatrze, wogóle nie znają nic, znają tylko — bibljotekę. Stąd gdzie tylko literatura schodzi się z życiem, tam piszą o niej potrosze jak o żelaznym wilku.
A teraz co do genezy wiersza Asnyka. P. Hösick trafnie objaśnia tło rozgoryczenia starego poety zasuniętego w cień przez nowe słońca (zwłaszcza przez Kazimierza Tetmajera); trafnie zaznacza przejrzyste (wówczas) aluzje, które się w tym wierszu kryły. Pragnę jednak przypomnieć jeden ciekawy a mniej znany szczegół, zaczerpnięty z bliskiego otoczenia poety, gdy wiersz ów był po swem ukazaniu w druku bardzo żywo w Krakowie komentowany. Szczegół ten nie jest pozbawiony „pikanterji”.
Jednym z pisarzy najulubieńszych w owym czasie „elicie” umysłowej był Anatol France. Każdej jego nowej książki oczekiwało się z niecierpliwością, czytało się ją wolno, smakowicie, aby przedłużyć przyjemność. Świeżo przybyły wówczas do Krakowa egzemplarze Ogrodu Epikura. Otóż w jednym z arystokratycznych salonów w Krakowie zbierało się małe kółko „intelektualistów”, aby razem czytywać ten Ogród Epikura głośno. Pieprzykiem tej lektury była okoliczność, iż odbywała się ona pod egidą słynnego księdza Pawlickiego, który sam był postacią jakby wyciętą z książki France‘a, coś niby ksiądz Hieronim Coignard z Gospody pod Gęsią Nóżką, ale salonowy, powściągliwy, dyskretny...
Asnyk zasłyszał o tych niewinnych lekturach i zawrzał oburzeniem. Nie lubił arystokracji i często mó-